Jak zarządzać ryzykiem braku prądu

O konieczności przygotowania się na ryzyko związane z brakiem ciągłości dostaw energii rozmawiamy z Krzysztofem Rybińskim, partnerem w Ernst & Young Polska.

Prognozują Państwo, że za kilka lat będą w Polsce występować przerwy w dostawach energii elektrycznej, a jej cena może wzrosnąć nawet o 90%. Czym ta sytuacja jest spowodowana?

Ślepotą strategiczną. W Polsce jest bardzo mało polityków patrzących dalej niż do terminu kolejnych wyborów. Czy kogoś interesuje obecnie, co będzie się działo w roku 2030? Nie, bo to już będzie problem kolejnej ekipy rządzącej. Od długofalowej strategii bardziej interesujące są bieżące notowania i wysokość słupków popularności. Lepiej obiecać coś związkowcom, dać kolejnej grupie pieniądze z budżetu niż podjąć trudną decyzję np. o lokalizacji elektrowni atomowej, która na pewno wzbudzi protesty.

Krzysztof Rybiński

Zarządy firm już dziś muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, jakich zmian dokonać, jak zmienić procesy w firmach, aby być gotowym nawet na 90-proc. wzrost cen energii. Mamy na to 2-3 lata dobrej koniunktury.

Kto dziś podejmie niepopularną decyzję, bo koszty będą dzisiaj, a na pozytywne efekty trzeba czekać 20 lat? Takie decyzje są możliwe w dojrzałych demokracjach, podejmowane przez wielkich polityków. W Polsce politycy nie myślą o wyminięciu przeszkód na drodze, pędzą ślepo, aż się z nimi zderzą. Dopiero wtedy myślimy, jak naprawić szkody i kto za to zapłaci.

Jaki jest efekt takiej polityki?

Nie remontuje się sieci przesyłowych, nie buduje się nowych bloków energetycznych, spowolniono prywatyzację zakładów energetycznych, te zaś potrzebują silnych, międzynarodowych inwestorów, aby mieć szansę na dokonanie szybko niezbędnych inwestycji. Zamiast tego, dyskutuje się o dobrym momencie na prywatyzację, czy najwyższej cenie jaką można otrzymać.

Tymczasem za pięć lat, jeżeli w wyniku przerw w dostawach prądu polskie PKB obniży się o 1%, to budżet będzie tracił 5 mld zł co roku w postaci niższych podatków. Takich funduszy nie da żadna prywatyzacja. Ponadto inwestorzy mogą wycofać się z planów inwestowania w Polsce uwzględniając - po rozmowach z zakładami energetycznymi - ryzyko możliwych braków energii elektrycznej. Ślepota strategiczna jest bardzo kosztowna.

Czy prognozowany przez Państwa wzrost cen energii o 90% jest realny?

Według naszych szacunków taki wzrost cen spowodowałby, że inwestycje w nowe elektrownie, czy remont sieci przesyłowych zaczęłyby się w Polsce opłacać. Dziś, przy sztucznie zaniżonych cenach, nikt nie chce podejmować się takich projektów. Tymczasem potrzebujemy co roku dodatkowych 1000 MW energii, aby uniknąć wyłączeń prądu. Obecnie prowadzone nowe projekty to jedyne 1300 MW, z Litwy dostaniemy 400 MW od 2014 roku. To za mało.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200