W Waszyngtonie i Luizjanie nie sprzedasz towaru jeśli masz pirackie oprogramowanie

Dwa stany USA, Waszyngton i Luizjana, wprowadziły w tym roku prawo zakazujące importowania towarów od producentów, u których wykryto nielegalne oprogramowanie. W ten sposób lokalne władze chcą ograniczyć nierówną walkę konkurencyjną i ograniczyć zjawisko wykorzystywania przez przedsiębiorstwa nielegalnego oprogramowania.

Zgodnie z nowymi zapisami, które mogą być stosowane we wszystkich stanach USA, towary importowane na teren Waszyngtonu i Luizjany muszą być produkowane przez firmy, które korzystają z legalnego oprogramowania. W przeciwnym razie sprzedaż nie będzie mogła być prowadzona, a towar może być zarekwirowany. Dodatkowo producent może zostać obciążony karą w wysokości nawet ćwierć miliona dolarów. Oczywiście nowe zapisy dotyczą także polskich firm, które eksportują swoje wyroby do USA.

Przepisy mają położyć kres nierównej walce konkurencyjnej. Legalnie działające firmy muszą bowiem ponosić znaczne nakłady inwestycyjne na software, który jest potrzebny w procesie projektowania, produkcji i sprzedaży towarów. Tymczasem nieuczciwi konkurenci, którzy korzystają aplikacji pirackich, mają niższe koszty działania i dzięki temu mogą być bardziej konkurencyjni.

Według przedstawicieli polskiego rynku oprogramowania, tego typu zapisy w naszym prawie nie są konieczne. W ich opinii aktualne polskie prawo autorskie jest dobrze skonstruowane, a jednocześnie uznawane za jedno z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Poza tym wprowadzenie dodatkowych zapisów nie byłoby raczej możliwe bez uzgodnienia z Unią Europejską. Polskie prawo nie jest jednak zbyt dobrze egzekwowane. "Problemem w Polsce jest natomiast skuteczność egzekwowania prawa, w szczególności na etapie postępowań sądowych, które są zbyt przewlekłe" - zauważa Bartłomiej Witucki, koordynator BSA w Polsce.

Krzysztof Janiszewski, specjalista firmy Microsoft do spraw ochrony własności intelektualnej zwraca uwagę, że od pewnego czasu można zaobserwować tendencję do orzekania przez polskie sądy coraz surowszych kar za uprawianie pirackiego procederu. Z doświadczeń koncernu wynika, że coraz częściej zapadają wyroki nakazujące zapłatę odszkodowań odpowiednich do skali naruszeń. W przypadkach indywidualnych sprawców są to kwoty kilku tysięcy złotych. Natomiast przedsiębiorstwa, w których ujawniono nielegalne oprogramowanie, zazwyczaj zawierają z pokrzywdzonymi ugody. W takich przypadkach odszkodowania są bardzo kosztowne i zazwyczaj sięgają dwu- lub trzykrotnej wartości oprogramowania.

"Zgadzam się z pesymistycznymi ocenami, ale jednocześnie dostrzegam rosnące zainteresowanie aplikacjami, które monitorują legalność software’u w firmach. Coraz częściej korzystają z nich znane przedsiębiorstwa i instytucje państwowe. Wynika to częściowo z faktu, że polskie prawo jest bardzo surowe dla złodziei oprogramowania. Z drugiej strony przedsiębiorcy zaczynają zdawać sobie sprawę, że pirackie aplikacje mogą zawierać w sobie wirusy i programy szpiegowskie, które służą do wyciągania haseł, numerów kont bankowych i wielu innych informacji o użytkowniku. Trzeba o tym głośno mówić, co może być bardziej skuteczne niż nowe zapisy prawne" - mówi Grzegorz Filarowski, prezes zarządu LOG Systems.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200